wtorek, 19 sierpnia 2014

19 sierpnia (wtorek) – Wspólnota? To jest to!!!

Wymarsz o godz. 6.00 z Góry Oliwnej przez Stare Miasto do Starego Domu Polskiego był pierwszym punktem dnia. 


Spacer o poranku przez Jerozolimę? Bezcenny.

Urok uliczek Starego Miasta

Tam gdy dotarliśmy, odbyła się Msza Św. w intencji solenizantki s. Bolesławy, a następnie pyszne śniadanko. 



Tam po raz  pierwszy dzisiaj wysuwało mi się naprzód hasło wspólnota = Wspólnota Polaków w Jerozolimie i nie tylko. To jest ciekawe doświadczenie ponieważ Ziemia Święta to dla mnie INNY świat :) Trzeba tu przyjechać lub przylecieć, by tak naprawdę zrozumieć, tę inność. Słowa tego w żaden sposób nie oddadzą.   


Mieliśmy szansę na nowe spojrzenie na Jerozolimę tzn. z centrum miasta z wysokości dachów domów mieszkalnych. Wszędzie dookoła widać na dachach: stoliki, krzesełka, rupiecie no i pojemniki na wodę (to ciekawe, bo jerozolimczycy wodę ogrzewają za darmo za sprawą słońca w takich właśnie czarnych butlach widocznych na zdjęciach).









Po tak miłym rozpoczęciu dnia, wróciliśmy do domu i „hej ho do pracy by się szło”.   


No dzisiaj to nam poszło rewelacyjnie. Tyle pracy zrobionej i to w takiej świetnej atmosferze wspólnoty!



Kasia z s. Asią nadal podejmowały bój z butami tzn. segregowaniem, myciem, dobieraniem w pary i układaniem :)









Faceci wzięli się za męską robotę, czyli wywożenie ton śmieci - znalezionych w tunelu - który trzeba było gruntownie posprzątać - pomiędzy garażem a pomieszczeniem z butami xD Uszczelnianiem rynien, pomocą hydrauliczną w domu, pakowaniem listków drzewa oliwnego i wiele wiele innych prac, których nie idzie spamiętać.   













Asia i Ania finiszowały w „uczelni”. 










Przy tym wszystkim nie zabrakło „akcji”… bo humor dzisiaj wszystkim dopisywał, a jak wiemy wyobraźnia jest zdolna do różnych pomysłów. To też chłopacy nie omieszkali ich zrealizować przeciwko dziewczynom :)




Co prawda imieniny siostry Benigny świętowaliśmy w niedzielę, ale kalendarzowo przypadały dzisiaj. To też dawaliśmy znaki o naszej pamięci – dość konkretnie. Drzwi do pokoju siostry zostały zabarykadowane.
Za tą białą tablicą z różową kartką znajdują się drzwi do pokoju siostry Benigny



kl. Jakub od dziecka interesował się motoryzacją... xD

budowanie wspólnoty? Można i tak :)


Nieszpory wieńczące dzień
Dzisiaj odkryłem, że u nas w ogrodzie rośnie drzewo, z którego spadają strąki, którymi karmi się świnie. Dokładnie to są te same, które miał jeść syn marnotrawny po odejściu od ojca. Mówię wam, one tak cuchną, że nie pamiętam kiedy mi tak coś nie-pachniało :D
 


Wieczorem dołączył do naszej ekipy ksiądz Dawid Stelmach, który niedawno był na dwutygodniowym doświadczeniu misyjnym na Ukrainie. Więcej jutro… :)


Podsumowując, z jednej strony dzień jak co dzień, ale jednak dla mnie inny, bo na plan pierwszy wysuwa się dzisiaj wspólnota. Czym ona tak naprawdę jest? Jak to jest w niej żyć? Czy jest ona nam potrzebna? Co ona nam daje?
Ta nasza AKM-owa ekipa „to jest coś pięknego” (z pozdrowieniami dla naszego ks. Przemka :) ). Naprawdę bardzo dobry czas. Poznawanie siebie nawzajem i swoich charakterów, wzajemne ubogacanie się doświadczeniem wiary, ścieżkami naszego życia (co ciekawe, każda jest inna). Współpraca w różnych zadaniach, podczas których nie ma oschłej urzędowej atmosfery, ale jest atmosfera przyjaźni, radości no i masy humoru. Tu chce się żyć. Myślę, że kluczowym tutaj „Puzzlem” jest poranna codzienna Eucharystia, bez której nie byłoby tak jak jest. To Jezus nas łączy, to dzięki Niemu potrafimy się wzajemnie wspierać, rozmawiać, żartować, znosić nasze wady, umieć pierwszym wyciągnąć rękę na zgodę. „Gdzie dwoje lub troje w Imię Moje, tam jestem pośród nich”. To prawda, czujemy tu Jego obecność wśród nas. Co na pewno tak jest też dzięki Wam nasi Czytelnicy i Osób, które się za nas modlą. Bardzo za to dziękujemy i odwzajemniamy na codziennych wspólnych nieszporach. 

Na koniec zachęcam, szukajcie wspólnot, miejsca dla siebie. Jezus zbawia nas we wspólnocie, a nie w pojedynkę – to zdanie oddaję jaką wartość ma dar od Boga, jakim jest Kościół. Zastanówmy się, jaką wartość ma dla mnie moja parafia, czy modlę się za swojego proboszcza, jaki jest MÓJ wkład w Kościół? 

Drodzy Czytelnicy, żegnam się już z Wami, to mój ostatni wpis z kolejki z tego doświadczenia misyjnego. Choć kto wie, nigdy nie wiadomo. Pisało mi się tutaj bardzo dobrze, chętnie i przyjemnie. Dziękuję za wszelkie komentarze i do zobaczenia w Polsce już niebawem. 

Autor wpisu
Kl. Łukasz Glazer


PS. Tuż po zakończeniu pisania, idę spać :) pozdrawiam















4 komentarze:

Anonimowy pisze...

To prawda, wspólnota jest bardzo ważna i to w niej bardzo mocno działa Pan Jezus :)
i ważne, żebyśmy dużo modlili się za nasze wspólnoty parafialne, za naszych kochanych proboszczów oraz za nasze wspólnoty rodzinne :)
z Bogiem! +

Unknown pisze...

Hawaje wracaj. Wino z San Marino czeka xD I trzeba obgadać ten czas co sie nie widzieliśmy. Mój Rzym i Twoją Jerozolime.
Pozdrawiam wszystkich uczestników misji :)
Rycerz

Anonimowy pisze...

Dzięki Łukaszu za słowa o wspólnocie i Twoją refleksję! :) Wszystkie wpisy są bardzo ciekawe :)
Pozdrawiam Was i cieszę się, że humory Wam dopisują :- )
Z modlitwą +
Dorota

Tomek pisze...

Piękna akcja misyjna! Budowanie wspólnoty poprzez pracę w Jerozolimie, coś wspaniałego. Bardzo ciekawe wpisy!